Anaesthesiac
Na pewno pozytywnie, na pewno skłania do przemyśleń, na pewno coś po sobie zostawia :)
Offline
Panadol
Cinepix (polski dystrybutor 'Ź') bawi się w absurdy. Mają tylko 5 kopii Źródła na cały kraj... W trójmieście naturalnie nie mam, czego szukać w kinach.
Offline
Ibuprom MAX
no normalnie musiałem pojechać do Warszawy :)
wgniotło mnie w fotel a za bebechy trzyma do dzisiaj...
pozwolę sobie nazwać "Źródło" dziełem kultowym !
katuję osta i czekam na przyjazd jednej z 5 kopii do mojej "wioski"
może kiedyś i dvd się doczekam :D
Offline
iVu napisał:
Zapowiada się niezwykle ciekawie. Muszę się na to wybrać. Szkoda tylko, że w tak dużym mieście jak Kraków "Źródło" jest wyświetlane tylko przez jedno kino...
Ugh, Multikino.... :(
Offline
W niedzielę wieczorem, razem z a0x'em, wybrałam się do kina na Źródło [wow jednak grają w tej dziurze]. Zapowiadało się fajnie, bo było późno, niewiele biletów wykupionych, więc mieliśmy nadzieję na trochę spokoju. Niestety... chwilę później przybyła 3-osobowa grupka młodzieży, wobec której nasz wspaniały minister edukacji byłby zdecydowany zastosować zasadę 0 tolerancji... I niestety, musiałabym się w tym punkcie z nim zgodzić... O co chodzi - dwóch chłopaczków, nie wiem, MOŻE już mieli 18 lat, + chyba młodsza od nich koleżanka... Klimaty takie no... bez obrazy, blokerskie. Co rzuciło mi się na receptory, to ich smród. Niby blokersi, ale słuchajcie, śmierdzieli dosłownie jakby przed chwilą przerzucali obornik... :| Myślę, że to efekt miesiącami niepranych ubrań + papierosów. Poza tym co chwilę bekali, lasencja zaśmiewała się z tego do rozpuku, non stop gadali i robili komentarze w najmniej odpowiednich momentach. Kto im kazał płacić i marnować czas na filmie, który od razu było wiadomo, że się im nie spodoba?
Dlaczego o nich piszę... bo właściwie to trochę nie na miejscu przy recenzji/wrażeniach z filmu... Ale niestety... Nie potrafiłam się od nich odciąć i skutecznie spieprzyli mi odbiór całego filmu.
Od nowego wiersza kontynuuję, bo teraz już chyba przejdę do właściwej treści posta.
Film... hmm... chyba w dużej mierze będę musiała zgodzić się z mojedrugieja... Jestem no troszkę zawiedziona.. i głupie to, ale czuję się z tym jakaś... winna. Nie chcę tym, którzy Źródła nie widzieli robić tu jakichś spoilersów, ale dam Wam za to dobrą radę ;) - Nie nastawiajcie się nigdy do żadnego filmu... jakkolwiek. Niech będzie on dla Was niespodzianką. Nie sugerujcie się nazwiskiem reżysera, jego wcześniejszymi filmami, bo można się faktycznie zawieść. Film, jak się domyślałam, zupełnie inny od wcześniejszych produkcji Aronofsky'ego, robi wrażenie - efekty naprawdę niezłe, podobały mi się ujęcia, jakaś taka delikatność scen pomiędzy Izzy i Tomem, myślę, że to bardzo dużo robiło. Ale po przeczytaniu paru recenzji i sugerując się reżyserem, spodziewałam się chyba telepki na miarę Requiem Dla Snu...
Czytałam też trochę dyskusji na FilmWebie. Zdania totalnie podzielone. Wielu zarzucaja filmowi niekonsekwencję w łączeniu filozofii religijnych i banalność scen, tych, które mają miejsce w dzisiejszych czasach. Ale też ktoś napisał coś, co mi się spodobało i czego będę się trzymać. Trzeba skupić się na dramacie tych dwojga ludzi [a raczej dramatu Toma, zresztą nie ma znaczenia] i nie traktować filmu zupełnie poważnie i dosłownie, trzeba się w niego wczuć....
I właśnie to jest to, co spowodowało, że dałam akurat 8/10, a nie więcej i napisałam o tych gnojkach, którzy przeszkadzali mi oglądać. Nie mogłam się wczuć. Nie wiem, czy to przez nich, czy przez film. Wiem tyle, że na pewno muszę obejrzeć go jeszcze raz, bo mam nieodparte wrażenie, że coś ważnego przeoczyłam, czegoś nie zrozumiałam, czy po prostu nie odczułam. Będę chciała go obejrzeć sama, w kącie, bez czynników zakłócających ;)
Wiem, że niektórzy z Was muszą być teraz zmieszani ;) Ale tym, którzy nie widzieli - polecam i przypominam, nie sugerujcie się tym, co przeczytaliście, albo ktoś Wam powiedział ;) nigdy. A filmy będą dla Was piękniejsze.
Offline
@wishka: no tak... pamiętam jak mi mówiłaś. Ech, po prostu, prawie sobie przysięgłam, że już chyba więcej do kina nie pójdę...
Swoją drogą był to SilverScreen... więc czego się spodziewać, nie? Grali to jeszcze w jednym kinie, ale tam nie byłoby lepiej. Dziwię się, że nie grali tego w Charlie'm [wiem, że teraz dla osób spoza Łodzi opowiadam jakieś dziwne bajki ;)], bo w końcu Charlie to kino, które zawsze puszczało najlepsze filmy, te takie może bardziej niszowe, a Aronofsky'ego to już szczególnie. Nie wiem od czego to zależy, no widocznie nie dostali kopii i tyle. A szkoda... bo tam nawet nie ma popcornu...
Offline