Ee no, nie będzie chyba tak źle ;) wydaje mi się, że z poprzednią płytą było gorzej.
A w międzyczasie coś, co chyba jest teledyskiem... choć pewności nie mam :D jeśli to ostateczna wersja, to conajmniej... dziwna.
Trzeba przyznać, że Tori nieźle wygląda.
Offline
Yay! :) Na YouTubie jest do obejrzenia wywiad z Tori w brytyjskim programie Loose Women z 19 kwietnia :) Wykonuje ona także dwie piosenki z nowego albumu, a wszystko tutaj:
Velvet Revolution
Programmable Soda
Offline
Dokonałam zakupu nowego albumu Torki.. Za mało razy przesłuchałam, żeby oceniać, mogę powiedzieć tylko, że kilka kawałków naprawdę niezłych. Pozwolę sobie jednak podzielić z Wami drodzy prozakowicze innymi przeżyciami związanymi z tym albumem :P Zaczęłam oglądać płytkę w drodze do domu, poczytałam teksty, niektóre mnie trochę zaskakują, oglądam zdjęcia.. Faaajne noo, Tori chyba lubi brać udział w takich sesjach :) Tu flaga amerykańska, która mnie już ostatnio nie kręci, nawet na tle Torki ;p, oglądam, opanował mnie jakiś smutny nastrój, że to nie to samo co kiedyś, melancholia nadeszła znienacka :P I nagle doszłam do ostatniej strony. Dom. Odsłaniam kartkę. Tori na tle domu. W jednej ręce Biblia, na drugiej ręce napisane Shame, krew ścieka po wewnętrznej stronie łydki.. Szczena mi opadła. To jest Tori, którą kocham :)
Offline
Oj, długo się zbierałam do napisania czegoś o American Doll Posse ;) Ogólnie to wiecie, lato, jakoś tak to wszystko razem nie wpływa na ruch na forum :D no ale kiedyś trzeba się zmusić. Zresztą Tori zasługuje na przynajmniej krótką notkę :)
W pewien pamiętny wtorek [19 czerwca] było mi dane obejrzeć po raz drugi Tori w akcji :) o tym też mam zamiar napisać, ale może jeszcze nie teraz i nie tutaj.
Tzn. wspominam o tym fakcie, bo chyba tak naprawdę dopiero koncert otworzył mnie na ADP. Spojrzałam na album innym uchem, a kawałki, które nie robiły na mnie większego wrażenia, nabrały nowego charakteru, dostały powera i po prostu zwróciły na siebie moją uwagę.
Jak już gdzieś wcześniej pisałam, płyta baardzo długa :) ale powiem Wam, że w tej chwili jestem w stanie spokojnie jej słuchać, a każdy kawałek ma swoje [niecałe lub ponad] 5 minut. Zresztą katowałam ją mocno bardzo niedawno ;) z przerwami na bootlega z Warszawy. Jest parę utworów, które nie chcą wyjść mi z głowy, są ze 3, które przeważnie przełączam, ale całokształt prezentuje się bardzo fajnie. Podobnie miałam ze Scarlet's Walk. Potrzebowałam wielu przesłuchań i koncertu, żeby do mnie ten album dotarł. Teraz jak go słucham, dziwię się, że mógł mi nie pasować na początku.
Co by tu można, nie będę się rozpisywać, bo wiadomo, że nie umiem ;P a poza tym nie chcę zanudzać.
Na moją szczególną uwagę zasłużyły:
Tych, które mi niespecjalnie podeszły, nie będę szczegółowo omawiać [chodzi o Yo George, Fat Slut, Secret Spell oraz Velvet Revolution, do którego jakoś nie mogę się przekonać]. No niestety, mocno przesterowana gitara totalnie do mnie nie przemawia. Na pewno nie u Tori. Digital Ghost także uważam, że zostało zbrukane gitarą w stylu Queen [nie, żebym miała coś do Queen, bo oni poniekąd ukształtowali mnie muzycznie ;)]
Podsumowując.... niezła płyta, która może potrzebuje czasu i miłości ;) Jak na razie, często do niej wracam i chyba w przyszłości też będę.
Offline
Anaesthesiac
Teraz sobie zrobiłem playlistę z utworów, które wymieniłaś i jest dobrze.
Mnie generalnie ta płyta odstrasza ilością utworów, dziwi mnie, że zdecydowała się umieścić tyle piosenek. Przesłuchałem ja parę razy i nic po niej nie zostało. W dodatku jedyna płytą jaką do tej pory słyszałem w całości jest Choirgirl, dlatego podchodziłem do tej płyty z nadzieją, że mnie w równym stopniu powali. No i sie rozczarowałem. Później rzucały mi się tylko w uszy jakieś dziwne rzeczy, solówki co najmniej jak ze Scorpionsów :] Zupełnie nie orientuje się, jak to wyglądalo na przestrzeni lat, ale w niczym mi ta muzyka nie przypomina tej z Choirgirl. Tam mnie przede wszystkim ogromnie zaskoczyły aranżacje i drapieżność. Tutaj mam wrażenie większość utworów jest taka sama, może dlatego nie mogę wskazać nawet faworyta. Choć z drugiej strony rozumiem, ze na powodzenie płyty wpływa wiele czynników zewnętrznych. Kiedyś prawie do kosza wyrzuciłem drugą płytę Interpola, która po jakimś czasie z rożnych powodów też mi wypiękniała, a zdaje sobie sprawę, ze muzyka raczej średnia.
Zobaczymy, może aha mi zarysujesz pokrótce, jak to wygląda z muzyczną drogą Tori?
Offline
Anaesthesiac
po przesłuchaniu Boys for Pele - American Doll Posse znowu troche traci. Pele jest genialnie intymna, a Tori zaskoczyła mnie po raz drugi. A i te 18 utworów, jakoś nie doskwiera.
Offline
Heh.. no niestety, muszę z przykrością stwierdzić, że zostałeś lekko poszkodowany poznając Tori dopiero teraz. Ja też poznałam ją stosunkowo późno, bo dopiero dobrze po wydaniu To Venus And Back, ale to były jeszcze inne czasy ;) jeszcze się miało modem, jeszcze liczyło się z każdą minutą [w poszukiwaniu dyskografii], no i w końcu kupowało się płyty, na których naprawdę zależało [stąd mi tak zostało, że płyty Tori kupuję zawsze]. A potem te płyty potrafiły miesiącami nie wychodzić z odtwarzacza. Gdybym wtedy miała profil na last.fm, Tori byłoby 3 razy więcej, a reszty mało co ;)
Teraz niestety, klik klik, nawet nie mamy czasu usiąść z książeczką [od płyty] i analizować teksty.
A, no i jeszcze muszę napisać, że to były czasy, kiedy jeszcze działały czytniki CD w moich odtwarzaczach domowych, teraz nie działa żaden i jestem zmuszona słuchać wszystkiego w kompie. I wiadomo. W kompie zawsze się znajdzie coś, co powstrzyma od wlepiania oczu w teksty i zużywania na to całej naszej uwagi...
Ja mimo wszystko [nie wiem co można odczytać z moich postów, ale..] staram się jednak tych jej płyt nie porównywać. No jasne, nie da rady, taka kolej rzeczy, jedne bardziej kręciły, inne mniej. Ale jak często mówię. "Zabawę" z Tori trzeba zacząć od jej biografii. Każde mocniejsze wydarzenie w jej życiu miało odzwierciedlenie na płycie. Jak zmienia się życie kobiety, która tak bardzo pragnęła dziecka i wreszcie się jej udało, chyba każdy może się domyślać. I ja jej nie winię za to.
Też jeżeli mam polecać jakieś albumy, to mam problem. Jednak kogo spotkam to ma trochę inne zdanie, inne faworyty. Teraz tak trochę PM'owo ;) bo ja poleciłam Ci Choirgirl, bo muzycznie mi odpowiada, ze względu na dużą ilość elektroniki. Ale nie jest to do końca "ta prawdziwa Tori", tzn. wielu fanów mogłoby się przyczepić. Wiele osób wybiera właśnie Boys For Pele, no i nie dziwię im się. Ja poznałam ten album jak pierwszy, nie do końca byłam nastawiona na taką muzykę, przez co przez parę ładnych lat ciężko mi było go strawić, przyznam się ;)
Tak więc no, każdy ma swoją drogę Tori. Jeżeli trudno Ci to wszystko ogarnąć, polecam słuchanie od początku. Z tekstami i biografią w ręku. Chyba tylko tak można dobrze poznać jej twórczość.
Sama zawsze z boku dziwnie patrzyłam na tych, którzy jako pierwszego dorwali Beekeepera, albo Scarlet's Walk i mieli już jedyny i niezłamany obraz Tori. To już moim zdaniem takie następne pokolenie ;) i cieszę się, że należę jeszcze do tego starego.
Dobra, jak zwykle już od rzeczy. Ale wiesz o co mi chodzi i polecam. Od początku.
Pozdrawiam ;)
Offline