Amon Tobin - The Foley Room [2007]
01. Bloodstone
02. Esther's
03. Keep Your Distance
04. The Killer's Vanilla
05. Kitchen Sink
06. Horsefish
07. Foley Room
08. Big Furry Head
09. Ever Falling
10. Always
11. Straight Psyche
12. At The End Of The Day
Tu jeszcze dwa trailery do płyty, jakby ktoś nie widział:
Ten album już zapewne słyszała większość z Was ;). Więc ciekawa jestem opinii. Ja właśnie przesłuchuję go trzeci raz, poprzednie dwa tak jakoś mi przeleciały... Prócz kilku pierwszych utworów, które były oryginalne i klimatyczne. Z dalszą oceną się jeszcze wstrzymam.
A jak Wam The Foley Room?
Linki:
Offline
Ibuprom MAX
Płycie "Foley room" przysłuchuje sie od jakiegos miesiąca. - w różnych miejscach i stanach umysłu:)
Moge więc uznać, ze w miarę poznałem ten album.
Stwierdzam, że chociaż nie jest wybitny, to jest to album co najmniej dobry, a już na pewno warty przesłuchania.W swoim "rankingu" płyt AT umieściłbym go na 3 miejscu (za Out From ... i Permutation). Zauważalnym jest że Amon (chyba sie nie obrazi jak nazwę go po imieniu) próbuje nowych form i nie ma zamiaru powielac schematów, za co go niezmiernie cenię. Faktem jest, że nie zawsze mu to dobrze wychodzi jak przy "Kitchen Sink", ale juz Esther's (może nie do końca ;)), The Killer's Vanilla, Ever Falling i Always to naprawdę dobre, a nawet bardzo dobre produkcje.
Takie jest przynajmniej moje zdanie.
Offline
Ibuprom MAX
jak dla mnie chlopak osiagnal duuuzy sukces jesli chodzi o brzmienie tej plytki, jakos teraz ciezko mi sie zabrac za inne jego albumy, brzmia troche plasko..
Offline
Ibuprom MAX
Album przesłuchałem ze trzy razy, całkiem przyzwoity według mnie.
Offline
Panadol
Słucham Amona od kilku lat, slucham go na okraglo i uwazam ze ta plyta jest naprawde dobra bez wyjatkow, jednak wczesniejsze albumy maja w sobie taka swoista magie. Nie wiem czy to sentyment, ale gdy wybieram sie w podroz do innych stanow swiadomosci, slucham raczej starszych kawalkow:P
Offline
Ibuprom MAX
"Adventures in foam" - dla mnie bez rewelacji, choć wcale nie aż tak najgorzej. Jeśli chodzi o Tobina, "Permutation" jest i zawsze chyba będzie najlepsza.
Ostatnio edytowany przez _49 (22-11-2007 11:15)
Offline
Nom, ja czasem jak słucham tego, co wyprodukował jako Cujo, mam wrażenie, że bardziej mi się to podoba od jego twórczości spod własnego szyldu. Ale to różnie tam.
Największą fazę na Tobina miałam gdzieś ok. 3 lata temu, ostatnio naprawdę bardzo rzadko go słucham. Po prostu się przejadło. A to niezbyt dobry znak ;)
Generalnie jeśli miałabym wybierać, to u mnie na 1 miejscu byłoby Bricolage...
Offline